Pora na projekt!

Grupa hodowców koni z pewnością po tylu dniach zajęć zna popularną ideę wolnych wybiegów lub wybiegów typy paddock paradise. Udowodnili to z samego rana prezentując argumenty podczas dyskusji i prezentacji. Dość nowatorsko, bo zamiast tradycyjnego papieru czy tablicy każda kilkuosobowa grupa zapisywała swoje pomysły na szybach w klasie, jakby na przekór aurze, która próbowała zetrzeć ich notatki strugami deszczu po drugiej stronie okien.

Można by zapytać, czy to już ten projekt? Otóż nie, to dopiero wstęp. Do dalszych działań konieczne jednak były gumowce i taśma miernicza, bo głównym zadaniem okazało się zaprojektowanie modyfikacji istniejącego na farmie padoku oraz adaptacja i włączenie obszarów aktualnie wyłączonych z użytkowania. W toku dyskusji o projekcie wyszły na jaw problemy takie, że na przykład sporym utrudnieniem są obowiązujące w Danii przepisy stanowiące, że wiaty dla koni muszą być co 5 lat przenoszone w inne miejsce, bo rzekomo stacjonujące w nich dłużej czworonogi powodują osiadanie gruntu. I do tego budynki takie muszą być oddalone od krawędzi sąsiadującej działki lub pola o 30 metrów. Trochę to skomplikowane, nic dziwnego że pomiarów było sporo.

Potem była pora na dyskusje w grupach zadaniowych, burze mózgów, argumentacje, dalsze dyskusje, nawet dość burzliwe, aby w końcu zacząć przenosić architektoniczne wizje na nośnik tradycyjny, bo na papierze jednak myśli się wszystkim najwygodniej. Dobrze, że jest jeszcze jeden dzień na finalizację prezentacji, bo po południu musiał się zmieścić jeszcze blok ćwiczeń w dosiadzie, równowadze jeźdźca czy rozciąganiu.

Po kolacji i nie bez delikatnej perswazji ze strony opiekunów obie grupy zdecydowały się na krótką wycieczkę do Aarhus, zwłaszcza, że pogoda stwierdziła, że dość już tego duńskiego lata i może warto dać trochę szans też słońcu. Obowiązkowe zdjęcie przed pałacem Marselisborg Slot, letnią rezydencją poprzedniej monarchini Dani, Królowej Małgorzaty II, przekształciło się w spontaniczny spacer po parku. Wieczorne słońce ujawniało coraz to nowsze rzeźby, ławeczki czy romantyczne elementy architektury, nic dziwnego więc, że tereny te są w dni świąteczne celem rodzinnych wycieczek setek Duńczyków. Nawet dziś natknąć się można było na grillujące towarzystwo. Uwagę przyciągnęli też aktywni mechaniczni pałacowi ogrodnicy – kilkanaście robotów koszących dba aktywnie o stan trawników.

A że towarzystwo wyraźnie rozbudziło się i domagało kolejnych wrażeń, znalazł się też czas na szybki górski spacer po parku botanicznym, z którego rozpościerał się widok na zabytkowy skansen architektury miejskiej, gdzie w tle kontrastowały nowoczesne budynki banku czy galerii handlowej.

Jednak za namową większości zamiast galerii zwiedziliśmy… plac zabaw dla dzieci. Ewidentnie brakuje takich aktywności, zwrócimy uwagę goszczącej nas instytucji, że muszą dodać takie udogodnienia dla grup, bo ileż można grać w siatkówkę czy jeździć na rolkach?